Każdy jubileusz jest dla wspólnoty okazją do radości, ale przede wszystkim ogromnego dziękczynienia Bogu za Jego moc, która potężnie działa pomimo ludzkiej słabości.
Dlatego tym większa radość, kiedy jubileusz jest podwójny!
I tej radości nie zabrakło nam 7. grudnia, kiedy w naszym domu łódzkim świętowałyśmy srebrny Jubileusz ślubów zakonnych s. Meinardy od Maryi Matki Łaski Bożej oraz s. Agnieszki od Miłosierdzia Bożego.
Niech wyrazem naszej wdzięczności za ich życie, powołanie oraz posługę będzie przede wszystkim nasza modlitwa!
Poniżej osobiste świadectwo s. Meinardy 🙂
Minęło już trochę czasu od daty jubileuszowej, czyli 8. grudnia, ale czuję potrzebę serca napisać ten hymn dziękczynienia mojemu Bogu, a przez Niego również ludziom, którzy są i byli (i jeszcze będą) na drodze mego powołania.
Mój dobry Boże –
Ojcze Wszechmogący i kochający,
Chrystusie, Bracie i
łagodny i ciągle obecny Duchu, –
DZIĘKUJĘ za dar życia, że przyszłam na ten świat, że jestem dumną córką łotewskiego narodu, że dałeś mi łaskę spotkania Ciebie i stania się Twoim przybranym dzieckiem przez Chrzest święty… Pamiętam, miałam wtedy 19 lat, wyszłam z kościoła, był ciepły dzień, czerwcowa mżawka; pamiętam myśl – niby nic się nie stało, ale jednak wszystko jest tak bardzo kolorowo…
Kilka lat później, prosząc o przyjęcie do Zgromadzenia, martwiłam się, czy nie odmówią?
Po ludzku to było szaleństwo – neofitka, bez nawet podstawowej znajomości języka polskiego, z rodziny półkatolickiej i nie praktykującej… Po ludzku. Bóg widział inaczej.
Jak to u Jeremiasza: «Czy nie mogę postąpić (…) jak ten garncarz? – wyrocznia Pana. Oto bowiem jak glina w ręku garncarza, tak jesteście wy, domu Izraela, w moim ręku (Jer, 18,6).
I brałeś mnie, mój dobry Panie w swe ręce, i wyrabiałeś… Nie zawsze Cię rozumiałam, często się buntowałam, i jeśli by mogła, to uciekła by glina z Twoich rąk, jednak… Twoja Miłość zawsze zwyciężała. Nawet w najgłębszej otchłani mego upadku, mego grzechu, moich ucieczek i lęków spotykałam Ciebie. Bo ukochałeś mnie odwieczną miłością (Jer 31,3), bo dawałeś mi czas (Pnp 3,5), a jednocześnie, ciągle, przez ludzi, przez wydarzenia, przez Swoje Słowo, znów i znów potwierdzałeś, że kochasz, od wieków i na zawsze, bardziej niż ktokolwiek na tym świecie (Iz 49,15).
Obdarzyłeś mnie obficie różnorodnymi darami, dzięki którym mogłam posługiwać tym, do których mnie posłałeś, dałeś radość z posługi w katechezie dzieci i dorosłych, w szkole i parafii; razem z siostrami dbałyśmy o piękny wystrój kościoła i dekoracje na święta; dzięki otrzymanemu darowi nauczania głosiłam tym, których postawiałeś na mojej drodze, w parafii, w szkole, w więzieniu, w radiu.
W moim słabym ludzkim rozumieniu, w mojej głowie, nie potrafię zrozumieć, jak to wszystko mogło się stać… Moja słabość…, którą tak często zauważałam (2Kor 4,7) i Twoje tak często powtarzane – wystarczy ci, Meinardo, mojej łaski, moc w słabości się doskonali (2Kor 12,9).
Oto dotarliśmy, mój dobry Boże, do 25-lecia Profesji, którą mnie obdarzyłeś.
Wysławiam Cię, Panie, uwielbiam i błagam o wszelkie dobro dla każdego Twego dziecka, którego znam i którego nie znam.
I proszę, jak obiecałeś, o spotkanie się w niebie, bo każdy, kto Ci wierzy, ma życie wieczne (J 3,15).
foto: s. Teofana Ostasiewicz CSCIJ