„Oczy wszystkich oczekują Ciebie…” /Ps 145,15/
Każdy z okresów liturgicznych specyficzne, właściwe sobie zabarwienie.
Każdy też kojarzy się z jakimś konkretnym uczuciem.
Adwent, jak żaden inny czas, ma odcień tęsknoty.
Cały czas na coś czekamy, wyglądamy spełnienia pragnień, nadziei…
Całe życie jest adwentem.
Tęsknota jest piękna.
Ale jest też trudna. Bardzo trudna.
Często nie wiemy, co z tęsknotą zrobić.
Boimy się, że ujawni ciemną stronę naszego serca.
Istnieje więc pokusa, aby złagodzić ból tęsknoty, zagłuszyć wołanie serca, pragnienie oczu…
I być może wtedy będzie łatwiej, lżej, ale istnieje niebezpieczeństwo, że stracisz jednocześnie coś bardziej cennego – radość z ukojenia tęsknoty, gdy przyjdzie Ten, który jako jedyny prawdziwą tęsknotę Twojego serca może zaspokoić…
Adwent stawia Ci pytanie, za kim tak naprawdę tęsknisz? Czego pragniesz?
A Bóg?
On cały czas przychodzi.
Kiedyś przyjdzie po raz ostatni.
I Adwent się skończy.